Wiadomość od Johnny'ego:
"Po pierwsze, Kelly, nie mów nikomu, że do ciebie teraz piszę. Mówię poważnie! Oficjalnie mam karę, nieoficjalnie chrzanię to i chcę się spotkać. Za dwadzieścia minut tamgdziezawsze? :)"
Odpowiedź:
"Ok, za dwadzieścia minut tamgdziezawsze."
-Mamo, wychodzę na chwilę!
-Kelly, miałaś mi pomóc nakrywać do stołu!
-To zajmie tylko chwilkę.
Kiedy wychodzę, słyszę jej krzyki, ale postanawiam trzymać się wersji "Mamo, ale ja nie słyszałam!".
Szybko biegnę w NASZE miejsce. TAMGDZIEZAWSZE powinno przejść do historii. Spotykamy się tam chyba już od trzech lat. To dziwne, że nikt jeszcze nie zdążył się zorientować gdzie znajduje się tamgdziezawsze.
Pokonuję pierwszą uliczkę, skręcam za rogiem, mijając KFC, biegnę prosto przez jakieś trzydzieści sekund i bum, jestem w tamgdziezawsze. Uwaga, małe objaśnienie. Tamgdziezawsze to mały opuszczony domek, stojący samotnie pośród wielkich wieżowców Denver. Zawsze zastanawiamy się z Johnny'm, kto wpadł na pomysł postawienia domku w najgorszym możliwym miejscu, ale kiedy kończą nam się już śmieszne pomysły, zgodnie stwierdzamy, że ktoś chciał być po prostu rebel. Tak, totalnie rebel.
Czekam chwilę na mojego przyjaciela i biegnę w jego stronę, gdy tylko pojawia się na horyzoncie. Zaczynam się śmiać, kiedy dostrzegam jego sweter z reniferem.
-Ej, no przecież nie jest taki zły.
-Nie, no jest dosyć... stylowy?
Oboje wybuchamy śmiechem. Mam ochotę spytać go, dlaczego ubrał chyba najbrzydszy, dostępny, świąteczny sweter jaki istnieje, ale wiem, że pewnie zrobiła go dla niego babcia, dlatego nie mówię ani słowa.
-Tak szczerze, też nie rozumiem twojego dzisiejszego stroju, Kelly.
Wiem, że teraz pewnie pomyśli, iż jestem mega lalunią zapatrzoną w siebie, ale naprawdę nie wiem co przeszkadza mu w moich fioletowych botkach, granatowym swetrze, czarnych spodniach i grafitowym płaszczu. Chwila, już wiem co jest grane.
-Chodzi ci o te botki?
-Przecież doradzałem ci CZERWONE. Dlaczego ty mnie nigdy nie słuchasz?
Od razu dostrzegam jego chytry uśmieszek. Oboje wiemy, że czerwone były straszne.
-Bardzo śmieszne.
Teraz i ja się uśmiecham. Chyba tylko Johnny nie denerwuje mnie w święta. Właśnie dlatego tak się lubię z nim spotykać w tym czasie. Tylko przy nim czuję tą "magię świąt".
-Jako, że jestem dżentelmenem przyniosłem pięknej damie świąteczną wieczerzę.
Nie wiem o co chodzi, dopóki nie wyjmuje zza pleców torebki wypchanej jedzeniem z KFC.
-Jesteś geniuszem, Johnny.
-Nie da się ukryć.
Wskazuje na małą sofę, stojącą w pierwszym pomieszczeniu opuszczonego domku, którą zresztą sami tam przywlekliśmy i oboje się rozsiadamy. Jedzenie, które kupił to naprawdę uczta.
-Ile mam ci oddać za to wszystko?
Jego odpowiedzią jest pukanie się w czoło.
-Nie bądź śmieszny, wydałeś mnóstwo pieniędzy. A ja nie lubię wykorzystywać ludzi.
-Wcale mnie nie wykorzystujesz, Kelly. Właściwie to zaszczyt, że mogę tu teraz z tobą być i jeść tą wspaniałą kolację.
-O rany! Przecież w Wigilię nie je się mięsa!
Niespodziewanie ten głupek zaczyna śmiać się jak... głupek.
-To nie jest śmieszne!
-Myślisz, że on nam wybaczy?
-O kim mówisz?
-No przecież wiesz... Ten, dla którego jest to wszystko.
Dziwi mnie sposób w jaki wymawia te słowa. Tak jakby z pogardą, może z podziwem, nie umiem tego nazwać.
-Nie mam pojęcia. Może nie widział?
Wtedy oczywiście mój przyjaciel bierze kawałek kurczaka i wpycha go sobie do ust.
-Johnny! Nie przesadzasz troszeczkę?
-No dalej, wiem, że masz ochotę na tego hot wingsa.
Zna mnie, tak dobrze mnie zna. Biorę jedzenie i zapycham się nim jak wariatka. Kiedy już przełknę mówię:
-Wesołych Świąt, Johnny.
-Też cię kocham, Kelly.
Spoglądam na niego ze zdziwieniem, a on robi się coraz bardziej czerwony. Uśmiecham się do niego i zaskakuję go, całując jego usta. Odwzajemnia pocałunek i siedzimy tak przez co najmniej pięć dziesięć minut. Kiedy już nam obojgu brakuje tchu, siadamy cicho na sofie. Wtedy przysuwam się do niego i kładę głowę na jego ramieniu.
-Więc... Wesołych Świąt, Kelly.
Tak... Ja też cię kocham, Johnny. Chyba nawet bardzo.
*
*
*
*
Mam nadzieję, że podoba Wam się to opowiadanie! To sposób w jaki chcę powiedzieć do Was "Wesołych Świąt", itp., ale nie jestem w tym dobra... Jak widzicie, mam swoje sposoby :)
Oczywiście jak zawsze piszcie jak się Wam podoba!
Julka.